poprzedni | lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 3
20 lipca 2013
Nietypowy romans
Dokument „Piękna i Bokser” to reżyserski debiut Zachary’ego Heinzerlinga, ale debiut pod każdym względem mistrzowski – zrealizowany z szacunkiem dla bohaterów, mądry i zabawny, sprawnie kierujący emocjami widza i przepięknie sfilmowany Iwona Sobczyk Gdyby Ushio Shinohara spełnił pokładane w nim nadzieje, byłby dzisiaj pewnie drugim Damienem Hirstem, genialnym blagierem obracającym milionami dolarów. Gdy w 1969 roku przenosił się z Japonii do Nowego Jorku, był Andy Warholem Kraju Kwitnącej Wiśni. W swoim kraju cieszył się gwiazdorskim statusem i miał wszelkie zadatki na to, żeby podobną pozycję wywalczyć sobie w Ameryce. Noriko zjawiła się w jego życiu kilka lat później. Miała 19 lat i przyjechała z Japonii studiować w Nowym Jorku sztukę, ale szybko zawiesiła swoje artystyczne ambicje na kołku, żeby podziwiać boksującego się z płótnami, starszego od siebie o dwie dekady Ushio, niańczyć go po licznych suto zakrapianych imprezach, opiekować się ich wspólnym dzieckiem, dbać o dom i utrzymanie. Gdy ich poznajemy, mieszkają w malowniczo zabałaganionym, biednie urządzonym lofcie i martwią się, jak zapłacić za czynsz. Reżyser przypomina historię ich związku, ale „Piękna i Bokser” nie jest suchą, dokumentalną relacją. Ważniejsze od tego, co działo się przez czterdzieści lat ich małżeństwa, jest to, co łączy ich tu i teraz. Heinzerling z dużą uwagą śledzi ich codzienne życie. Zanim zadebiutował jako reżyser, był operatorem pracującym dla HBO. „Piękna i Bokser” to opowieść sfilmowana mistrzowsko i prosto zarazem, bez zbędnych ekstrawagancji. Przywodzi na myśl dzieła japońskich mistrzów realizmu. „Nie jestem jego asystentką, tworzę swoje rzeczy. Pomagam mu czasem w awaryjnych sytuacjach” – mówi w jednej ze scen Noriko, na co Ushio wybucha śmiechem, zapewniając nas, że to nic więcej tylko pobożne życzenie. „Ona jest asystentką, przeciętniak musi wspierać geniusza” – rzuca, jakby to była najpewniejsza rzecz pod słońcem. Noriko jest wcieleniem łagodności, nadal zachwyca urodą i po latach znów odnalazła radość tworzenia. On jest jej całkowitym przeciwieństwem, megalomanem o manierach barbarzyńcy, który od lat powtarza te same opatrzone już chwyty. Łatwo byłoby ich ocenić, ale reżyser zgrabnie nas od tego powstrzymuje, nie pozwala odczuwać pogardy wobec Ushio. Udaje mu się to między innymi dlatego, że prowadzenie opowieści oddaje Noriko. Ushio oglądamy jej oczami. „Piękna i Bokser” to dokument, ale ogląda się go jak dobrze poprowadzoną, emocjonującą fabułę. Od samego początku wiadomo, że ta opowieść dokądś zmierza, i nie przestajemy zastanawiać się nad tym, jaki będzie finał. Czy Noriko wybije się na artystyczną niepodległość i porzuci ograniczającego ją od tylu lat Ushio? Czy on po latach uderzy się w pierś i wyzna jej swoje winy? A może od początku myliliśmy się co do natury ich relacji? Kto ciekawy odpowiedzi, niech poszuka ich w kinie. „Piękna i Bokser” Dziś, godz. 13.15, Kino Nowe Horyzonty 8 Jutro, godz. 16, Kino Nowe Horyzonty 4
|
Moje NH
Strona archiwalna 13. edycji (2013 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2013
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|