poprzedni | lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 4
20 lipca 2013
Efekty dźwiękowe w poszukiwaniu horroru
„Berberian Sound Studio” to specyficzny hołd dla włoskiego kina giallo. Reżyser Peter Strickland w nieskończoność rozbudowuje atmosferę grozy, wykorzystując do tego sugestywne ujęcia, niepokojące efekty dźwiękowe oraz złowieszczy soundtrack w wykonaniu grupy Broadcast. Lecz żadna kulminacja nie następuje. Zamiast spełniać oczekiwania widzów, autor zabiera ich w otchłań rozchwianej psychiki bohatera. Film rozpoczyna się przybyciem Gilderoya, brytyjskiego imitatora dźwięku (foley artist), do tytułowego studia, w którym ma podjąć pracę przy kolejnej produkcji niejakiego Santiniego. Gilderoy, przyzwyczajony do dokumentów przyrodniczych i filmów dla dzieci, nie może się odnaleźć w pełnym przemocy dziele reżysera, zatytułowanym „The Equestrian Vortex”. Wyobcowanie bohatera pogłębia nieznajomość języka, onieśmielający temperament jego współpracowników oraz frustrujące nieporozumienia – choćby bezskutecznych prób uzyskania zwrotu kosztów podróży samolotem. Genialnym posunięciem okazuje się decyzja reżysera o niepokazywaniu fragmentów powstającego filmu giallo poza czołówką. Oglądamy aktorów recytujących kiczowate dialogi, krzyczących na całe gardło, dubbingujących odgłosy wydawane przez wściekłe wiedźmy i podniecone gobliny. Liczne sceny okrutnej przemocy istnieją tylko w wyobraźni widza, rekonstruowane na podstawie dźwięków imitowanych przez Gilderoya. Jedyne ofiary, których gorzki koniec widzimy na ekranie, to owoce i warzywa – rozbijane na miazgę arbuzy, rozczłonkowywane rzodkiewki, topione w akwarium liście sałaty oraz dziurawione nożem główki kapusty. Peter Strickland skupia swoją uwagę na wykreowaniu niemal namacalnej audiowizualnej przestrzeni. Kamera fetyszyzuje całą aparaturę inżyniera dźwięku: pokrętła, przełączniki, wskaźniki, suwaki, mikrofony, migotającą lampę z czerwonym napisem „Silenzio”, a nade wszystko przesuwającą się z charakterystycznym szelestem taśmę. Precyzyjnie zainscenizowane ujęcia i prawdziwie audiofilska warstwa dźwiękowa to trochę za mało, żeby unieść ciężar pełnometrażowego filmu. Fabuła „Berberian Sound Studio” zmierza donikąd, a portret bohatera jest obiecującym szkicem. Przyjemności płynące z seansu są liczne, lecz całości brakuje emocjonalnego punktu zaczepienia. Bez tego dzieło Stricklanda pozostaje fascynującym ćwiczeniem stylistycznym. Karol Kućmierz Dziś, godz. 15.45, Kino Nowe Horyzonty 1 23 lipca, godz. 9.45, Kino Nowe Horyzonty 1 24 lipca, godz. 21.45, Kino Nowe Horyzonty 1 |
Moje NH
Strona archiwalna 13. edycji (2013 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2013
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|