poprzedni | lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 2
19 lipca 2013
Rozedrgane ciała
Cielesność i jej przeróżne wymiary powracają do centrum kulturowych zainteresowań człowieka z konsekwentną, a czasem wręcz natrętną regularnością Paweł Świerczek Problem ludzkiego ciała wzbudzać może skrajne reakcje – od radykalnej pogardy dla tego, co fizyczne i fizjologiczne, po hedonistyczną afirmację doczesnych przymiotów człowieczeństwa. Nie sposób jednak cielesności ignorować, zarówno w wymiarze prozy życia, jak i na polu sztuki. Ciało zawsze stawia opór słowom, wymyka się opisom i nie daje zdefiniować za pomocą dualizmów i oboczności. Dlatego też wyjątkowym polem do refleksji nad nim są sztuki wizualne, a zwłaszcza film, potrafiący uchwycić je w ruchu i pełni niepowtarzalności. Próbuje to zrobić Mohammad Shirvani w konkursowym „Fat Shaker”. Otyły mężczyzna poddaje się zabiegom, które Europejczyk określiłby mianem „medycyny alternatywnej”. Należą do nich nakładanie baniek z gorącym powietrzem na plecy czy odsysanie krwi za pomocą pijawek. Roztrzęsiona kamera obserwuje na zbliżeniach cały proces, wnikliwie analizując przemiany zachodzące na powierzchni sfatygowanego ciała głównego bohatera. Opiekuje się nim głuchoniemy syn o wyjątkowej urodzie, która przyciąga do niego zaintrygowane kobiety. Nie byłoby w tej filmowej sytuacji nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że mamy do czynienia z produkcją powstałą w Iranie. Co intryguje w filmie Shirvaniego najbardziej, to właśnie wyjątkowe spojrzenie na cielesność. Reżyser portretuje Iran przez pryzmat ciał umęczonych przez kulturę. Ociężały ojciec, sapiący przy niemal każdym ruchu, niemający swojego głosu bezczelnie przystojny syn, piękne kobiety z ostrym makijażem, przysłaniające włosy chustami niemal spadającymi z ich głów. Normy społeczne zostają tutaj przekreślone, a pozór obnażony. Shirvani rozbija patriarchalne struktury nie tylko irańskiej kultury, ale i kina w ogóle. Mniej istotna jest tu kwestia podejścia do formy (niechlujna kamera, zredukowana do minimum fabuła). Na pierwszy plan wychodzi kwestia spojrzenia. „Fat Shaker” nie jest filmem oglądanym przez pryzmat „męskiego oka” – właściwie nie wiemy, kto tutaj patrzy. W świecie przedstawionym sen i jawa mieszają się w deliryczny trans. To tyleż fascynująca, co niepokojąca wizja rzeczywistości, w której nie sposób odróżnić tego, co realne, od obrazu – czy to mentalnego, czy filmowego. „Fat Shaker” Dziś, godz. 16.15, Kino Nowe Horyzonty 9 Jutro, godz. 13.15, Kino Nowe Horyzonty 9
|
Moje NH
Strona archiwalna 13. edycji (2013 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2013
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|