English

Code Blue reż. Urszula AntoniakCode Blue reż. Urszula Antoniak
"Code Blue" - premiera 13 stycznia 2012

Holandia, Dania 2011, 81'

reżyseria: Urszula Antoniak

scenariusz: Urszula Antoniak

zdjęcia: Jasper Wolf

montaż: Nathalie Alonso Casale

muzyka: Ethan Rose

występują: Bien de Moor, Lars Eidinger, Annemarie Prins, Sophie van Winden, Christine Bijvanck, Hans Kesting

producent: Arnold Heslenfeld, Floor Onrust, Frans van Gestel, Joost de Wolf, Marie Cecilie Gade

produkcja: Family Affair Films, IDTV Film , Zentropa Entertainments 5

nagrody: Nederlands Film Festival 2011(Golden Calf Award) - najlepsze zdjęcia, najlepszy dźwięk; Batumi International Art-House Film Festival 2011 - najlepsza aktorka

polski dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

premiera filmu: 13 stycznia 2012

O filmie:

Marian jest pielęgniarką, praca w szpitalu niemal zupełnie ją pochłania. Opiekuje się umierającymi, asystuje przy śmierci, czasami ją przyspiesza. Wzamian zatrzymuje i kolekcjonuje drobne przedmioty należące do zmarłych pacjentów. Mimo że jest realną postacią, pełni w tej historii rolę metafory, przywodzi na myśl Charona, z uwagą i współczuciem przeprowadzającego ich na drugi brzeg Styksu. Wrażenie potęguje muzyczna klamra, którą stanowi średniowieczna pieśń o Najświętszej Dziewicy, wprowadzająca widzów w przestrzeń niemal sakralną. Marian żyje w pustym mieszkaniu, nieprzywiązana do życia stroni od ludzi. Bywają jednak chwile, w których łaknie bliskości - boleśnie, całą sobą. Któregoś dnia zwraca uwagę na nowego sąsiada. Połączy ich osobliwe doświadczenie - oboje są biernymi świadkami brutalnego gwałtu. Wspólny akt vouyeryzmu daje początek więzi, której kulminacją będzie dotkliwy finał.

Między poświęceniem a odkupieniem, chłodem a emocjonalną intensywnością, kontrolą a wkradającym się w życie Marian chaosem w centrum tej filmowej układanki znajduje się ciało - wyzwalające się z ograniczeń, z jednej strony pożądające, z drugiej uświęcone, szukające drogi do intymności z innymi ciałami.

Code Blue, drugi po znakomicie przyjętym Nic osobistego pełnometrażowy film Urszuli Antoniak, należał do najgoręcej dyskutowanych propozycji w sekcji "Piętnastka reżyserów" festiwalu w Cannes (2011). Wzbudził skrajne reakcje, od słów pochwalnych po ostentacyjne opuszczanie sali. Pokazywany w konkursie głównym podczas 11. MFF Nowe Horyzonty we Wrocławiu, został nazwany przez krytyków najdojrzalszym spośród rywalizujących filmów, jako klasyczny nowohoryzontowy utwór podzielił festiwalową publiczność. Code Blue "to wyzwanie, kino, które niemal fizycznie męczy - mówiła o swoim dziele reżyserka. Mam wrażenie, że tym razem poszłam dalej, wzięłam na siebie większe ryzyko. Ale o to mi chodzi - rzucam się na głęboką wodę i sprawdzam, czy się nie utopię".

Wyrażenie "code blue" to określenie używane przez lekarzy oznaczające konieczność natychmiastowego podjęcia akcji resuscytacyjnej. Skóra chorego, który przestaje oddychać, szybko przybiera sinoniebieski kolor. Jeśli natychmiast nie zostaną rozpoczęte czynności ratunkowe, pacjent umiera. Angielskie słowo "blue" oznacza kolor niebieski, ale używane jest również dla oznaczenia stanu depresji, smutku i braku nadziei.

Urszula Antoniak:

"Nie chodzi o eutanazję, tylko o główną bohaterkę Marian. Na poziomie fabularnym to opowieść o pielęgniarce, dla której jedyną intymnością jest konfrontacja z umierającymi ludźmi. I nagle w jej życiu pojawia się intymność zupełnie inna, niechciana, bo pewnej nocy obserwuje gwałt. Ale nie to jest istotne, że ona to widzi, tylko że widzi to ktoś jeszcze - i że widzi również ją, obserwującą gwałt. Rodzi się coś w rodzaju voyeuryzmu dzielonego na dwoje. Ludzie pozostają dla siebie obcy, a jednocześnie tworzy się między nimi specyficzna więź. Intymność niemal zwierzęca, bo widzieli coś przerażającego, i widzieli to razem. Mijają się, to znów podchodzą do siebie bliżej. Jakby przeczuwali, że ta ich bliskość może się przerodzić we wszystko: w miłość, w seks, w gwałtowność, wściekłość". ("Gazeta Wyborcza", 4.05.2011)

"Moja bohaterka jest akuszerką śmierci, ma większą bliskość ze śmiercią, niż z życiem. Myślę, że życie w sposób najbardziej brutalny wdziera się w taką egzystencję, gdzie jedyną intymnością jest intymność śmierci. Życie narzuca jej intymność z człowiekiem, który widzi ją w sytuacji obserwowania gwałtu. Jak to na nią wpływa? Wpływa na nią tak, że ta kobieta nagle wybudza się do życia, do naszego, zwykłego życia i nie potrafi się w tym odnaleźć. Ona potrzebuje tak ostatecznych rzeczy w życiu, ostatecznej formy intymności, ostatecznej miłości, że to, co ją doprowadzi do takiego upadku sprawia, że z anioła śmierci staje się człowiekiem tragicznym. Jej upadek jest odwróceniem porządku rzeczy, dla mnie jej upadek jest ascezą". (interia.pl, 26.08.2011)

"Chodzi mi o to, by film stał się dla widza pewnego rodzaju doświadczeniem. W Nic osobistego zbudowałam impresjonistyczny świat kobiety, która odizolowała się od ludzi i życia. W Code Blue opowiadam historię - łamigłówkę. Buduję narrację wizualnie, używając małej ilości słów. Nie wierzę w dialog w kinie, widzę jak ludzie rozmawiają ze sobą w życiu. Tworzą monologi, w którymś momencie one się przecinają i powstaje z tego coś w rodzaju konwersacji. Dlatego też śmieszne wydają mi się idealnie skonstruowane dialogi w filmach amerykańskich. Więcej dowiemy się z obserwacji, ludzie próbują coraz więcej ukrywać, mało formułują werbalnie. Wpływa na to niewątpliwie fakt, że jestem w sytuacji emigranta, mnie język przeszkadza". ("Kino", wrzesień 2011)

"Jestem zakochana w aktorach z charyzmą. To nie jest talent, to jest tajemnica. Charyzma to coś, nad czym aktor nie ma kontroli, to tkwi w człowieku, jest pewnego rodzaju kombinacją tego, jak człowiek wygląda, co z niego emanuje. Ktoś powiedział, że charyzma jest czymś, co aktor ukrywa, co przez niego prześwituje. Bien de Moor na ekranie zaczyna istnieć, przyciągać. Jest charakterem ekstremalnym, za którym nie chcemy podążać, ale i tak podążamy, bo jest tak fascynująca, że chcemy być z nią blisko. Z jednej strony jest chłodna i delikatna, z drugiej - okrutna. Byłam nią zafascynowana, podobnie jak Lotte Verbeek z Nic osobistego". ("Kino", wrzesień 2011)

Bien de Moor:

"Prawda jest taka, że nie zagrałam wcześniej w zbyt wielu filmach. Z tego względu doświadczenie było olbrzymie. Nie przypominam sobie, żeby cokolwiek w tym okresie mnie bawiło czy śmieszyło. Moją rolę w tej produkcji uważam za niezwykle wymagającą. Za jedno z największych wyzwań w moim życiu. Jak wiadomo, robienie filmu trwa i trwa. Praca nad nim nie zawsze sprowadza się jednak tylko i wyłącznie do grania i spędzania czasu na planie. W moim przypadku, żeby odpowiednio się w to wszystko wczuć, trzy tygodnie spędziłam w szpitalu. Dzięki temu poczułam klimat i specyfikę takich miejsc. Jednocześnie wnikliwie obserwowałam ludzi, którzy tam pracują. Ich codzienne gesty, zachowania i rytuały. Dodatkowo sporo czytałam na ten temat. (...) Od samego początku ta historia mnie zauroczyła, wczułam się w nią i w postać, którą miałam zagrać. Dostrzegłam w tym wszystkim coś specjalnego i wyjątkowego. Potencjał równie wielki, jak w teatrze. Moim zdaniem ta historia wykracza poza banał. Dlatego chciałam się z tym zmierzyć". (stopklatka.pl, 11.09.2011)

Urszula Antoniak

Polska reżyserka i scenarzystka mieszkająca i pracująca w Holandii. Jest absolwentką Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego. W 1993 roku ukończyła holenderską akademię filmową - Nederlandse Film en Televisie Academie (NFTA) w Amsterdamie. W Holandii zrealizowała swój pierwszy film pełnometrażowy Nic osobistego, który na 62. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno w 2009 roku uznano za najlepszy debiut. Kameralny dramat rozpisany na dwójkę aktorów - Lotte Verbeek i Stephena Rea - zdobył jeszcze dziesięć innych nagród, był też nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej. Film opowiada o relacji młodej, zbuntowanej Holenderki, która samotnie wędrując po Irlandii, trafia do domu jak ona żyjącego samotnie mężczyzny. Irlandczyk oferuje jej nocleg wzamian za pracę z zachowaniem zasady, że nie połączy ich "nic osobistego". Jak się okaże, trudnej do spełnienia dla obu stron.

Drugi film Urszuli Antoniak, pełnometrażowy Code Blue został pokazany m.in. na festiwalu w Cannes (Quinzaine des Realisateurs 2011) i w głównym konkursie festiwalu w Karlowych Warach (2011). Jak oceniają krytycy, reżyserka wyrasta na wielką osobowość europejskiego kina.

Filmografia:

1993 Vaarwel (kr.m.)

2004 Bijlmer Odyssee (TV)

2007 Nederlands voor beginners (TV, kr.m.)

2009 Nic osobistego / Nothing Personal

2011 Code Blue

Media o filmie:

"Forma perfekcyjnie zrealizowanego, dopieszczonego w każdym kadrze Code Blue staje się zimnym lustrem, w którym odbija się uporządkowany świat Marian: do tego porządku należy rytuał śmierci, szpital, zakupy w sklepie. Ale jednocześnie coś ten porządek zaburza, coś się w nim kłóci. Impulsem staje się obserwowany z okna gwałt i widziany w tym samym czasie sąsiad z naprzeciwka (znany z Wszystkich innych, znakomity niemiecki aktor Lars Eidinger). Rozpoczyna się ironicznie traktowana przez Antoniak gra przypadków, zbiegów okoliczności, niespodziewanych spotkań, która prowadzi do wstrząsającego finału.

Ten finał obezwładnia, ale Antoniak przygotowuje do niego przez cały film: bez tanich chwytów buduje napięcie jak w horrorze, które musi wybuchnąć. A wybucha sceną, która paradoksalnie jest nie bardziej brutalna niż erotyczne spotkanie Olafa Lubaszenki i Grażyny Szałopowskiej w Krótkim filmie o miłości. "To wszystko, to właśnie miłość" - mówiła Szapołowska u Kieślowskiego. Tyle że naturalistycznie pokazana bezwzględność seksu u Antoniak nie dotyczy tylko erotyzmu. Jesteśmy - sugeruje reżyserka - opatulonymi w społeczno-kulturowe ograniczenia zwierzętami, ale zwierzętami szczególnymi. Obdarzonymi niespełnialnymi, w dodatku sprzecznymi potrzebami i tęsknotami, skazanymi na śmierć i bezradnie sprawdzającymi na własną rękę, co jest grzechem, a co świętością". (Paweł T. Felis, "Gazeta Wyborcza", 20.05.2011)

"Nie ulega wątpliwości, że Antoniak, która debiutowała na międzynarodowej arenie głośnym Nic osobistego, ma wyrazistą osobowość. Potwierdza przy okazji jeszcze jedną prawidłowość zaobserwowaną na tegorocznym Cannes. Największe reżyserskie talenty to obecnie kobiety". (Janusz Wróblewski, "Polityka", 24.05.2011)

"Wspaniałe ziarniste zdjęcia, w których dominują zimne barwy i przytłaczające pustką przestrzenie, są głównymi nośnikami narracji. Reżyserka bardzo chce, aby film był rodzajem katartycznego przeżycia i trzeba przyznać, że w pełni jej się to udaje - wszystkie psychologiczne klucze wydają się tu nieprzydatne. W historii tej kobiety-demona, uosobienia śmierci, prawda o człowieku ujawnia się przez mocne kontrasty, w odwiecznym konflikcie i zarazem kontaminacji: życia i śmierci, duszy i ciała, bólu i rozkoszy". (Ludwika Mastalerz, Dwutygodnik, nr 62)

"To jedno z tych dzieł, które wymaga przepracowania. Nie wydaje mi się, żeby można go było obejrzeć od tak, po czym to, co zobaczyliśmy, miałoby się ulotnić z głowy. Siłą Antoniak wydaje mi się zwrócenie uwagi na te obszary ludzkiego losu, które są totalne i nieuniknione, jak śmierć, która podczas projekcji Code Blue przybiera ludzką twarz. To niesamowite, że upostaciowiona jako kobieta odkrywa swoją seksualność, intymność i inne potrzeby wpisane w ludzkie życie, kiedy podgląda scenę gwałtu. To jeden z mocniejszych momentów w filmie". (Artur Zaborski, stopklatka.pl, 26.07.2011)

"Widzowie uśpieni, zadomowieni w zaciszu wygodnych mieszkań, dobrze płatnych zawodów, sztucznych towarzyskich spotkań. Reżyserka jest, wedle jej własnych słów, przedstawicielką kina, które "idzie dalej", nie schlebiając powszechnym gustom ani oczekiwaniom. Chociaż dzięki sukcesowi poprzedniego filmu, historii uczucia dwojga pustelników, proponowano jej udział w wysokobudżetowych produkcjach, wybrała niezależność. Przenosząc się na - z pozoru - przeciwny biegun ciepła. Pod warstwą emocjonalnego chłodu i perwersji Code Blue ukrywa jednak podobny obraz kobiecej samotności". (ESz, film.onet.pl, 30.07.2011)

"Podoba mi się interpretacja podsuwana przez Urszulę Antoniak, jakoby Marian miała w tym filmie symbolizować śmierć, jednak balansuje ona między kimś szalonym i nie z tego świata, a zwyczajną samotną kobietą złaknioną kontaktu z drugim człowiekiem. Fizyczność Bien de Moor, fascynująca i odpychająca zarazem, o specyficznym "wysuszonym", pozbawionym blasku typie urody jeszcze mocniej zawiesza tę postać między światami. Można więc interpretację Antoniak pociągnąć dalej i Code Blue odebrać jak film o współczesnym człowieku, który w dobie kultu młodości, egzystuje tak naprawdę w cywilizacji śmierci: na ponurych blokowiskach, w designerskich mieszkaniach, w dyscyplinie minimalizmu". (Urszula Lipińska, esensja.pl)

Forum NH o filmie:

"Fantastyczna aktorka w głównej roli, subtelnie gra twarzą, mnóstwo emocji było widać jak na dłoni bez potrzeby wykonywania zbyt wielu gestów. No i genialna muzyka i nie gorsze dźwięki, mroczne i niepokojące, świetnie współgrały z zimnym obrazem". (Mrozikos667)

"Jest coś absurdalnego w tym, że organizatorzy NH oficjalnie ostrzegają przed pinku eiga, a przed tym filmem nie. Bo ten film to przecież czysta pornografia i nie mam na myśli scen masturbacji. To pornografia emocjonalna, która odsłania najczulsze miejsca i uderza w nie bez litości. Wyszedłem z tego filmu wstrząśnięty. I nawet nie wiem, czy jest dobry. Na pewno jest bolesny". (doktor pueblo)

"Reżyserka ciekawie po projekcji opowiadała, o czym według niej jest ten film. Bo mieliśmy mętlik. Ktoś nawet - chyba słusznie, proszę się nie krzywić - zapytał o kategorie dobra i zła, trudne tu do przyłożenia, szczególnie w końcówce. Co jest już brutalnością i krzywdą, co erotyczną grą. Czy ze złego doświadczenia (świadkowanie gwałtowi) może się urodzić coś dobrego (romantyczny romans, którego zapowiedź łaskotała nas w nosy).

Film o różnych rodzajach intymności, jak powiedziała Antoniak, raczej nie o samotności, tak jakby samotność była stanem tak permanentnym, że szkoda dla niej taśmy, jest zbyt oczywista - jesteśmy, bywamy, chcemy być samotni, i już. Bardzo podobało mi się to, co powiedziała - że ta kobieta pragnie odkupienia, że ona marzy o śmierci (takiej, jaką sama zadaje staruszkom u kresu sił), czy tej małej podczas orgazmu czy wielkiej podczas umierania, a ten mężczyzna jej tego nie daje (rozpryskują się romantyczne mrzonki), nawet nie pozwala się dotknąć, zadaje jej tylko ból, zostawia bez pointy i wtedy ona sama musi się zająć swoją śmiercią, a więc może jednak o samotności". (aszeffel)

"Ja jestem zachwycona. Byłam na obu seansach, zostałam na obu rozmowach po projekcji. I oczywiście - dałam szóstkę. Uderzyło mnie bardzo, jak bliski jest mi ten film, coś niesamowitego. I dla mnie to jest film o samotności, świadomym wyborze zwalczenia jej w pewnych aspektach swojego życia (...). O niemożności kontrolowania uczuć i emocji, pragnieniu czegoś, czego nie możemy mieć. Metafora śmierci bardzo mi tu pasuje. Im więcej myślę o tym filmie, tym bardziej mi się podoba". (juliette)

Moje NH
Strona archiwalna 13. edycji (2013 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2013
PWŚCPSN
151617 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Klub Festiwalowy Arsenał
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›